Wrocław zerwał współpracę z fundacją Weź Pomóż, która każdego tygodnia wydaje żywność i dary niemal 1500 mieszkańcom Wrocławia i okolic. Urzędnikom nie wystarczyło jednak samo rozwiązanie umowy. Postanowili również bezpardonowo zaatakować fundację i jej działaczy za pomocą nieprawdziwych informacji przedstawionych na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.

– Od 12 lat działam dla mieszkańców, którzy potrzebują pomocy – mówił Jan Piontek, prezes fundacji Weź Pomóż. – A dziś mnie się po prostu niszczy, niszczy się tych ludzi tutaj. Takie fundacje stowarzyszenia, które naprawdę potrafią działać dla ludzi. Bo fundacja działa dla ludzi i będzie działać, choćbyśmy mieli wydawać żywność i dary na ulicy – zaznaczył społecznik.

– Zarzuty przedstawiane przez miasto są nieprawdziwe. Jesteśmy oczerniani. – mówił Jan Piontek. – Nie jest prawdą, że stwierdzono problemy sanitarne w magazynach z żywnością. Regularnie i pozytywnie przechodzimy kontrolę SANEPIDu. Mieliśmy problem i prowadziliśmy dezynfekcję w magazynach przedmiotów przeznaczonych na dary, które nie są żywnością. Chodzi o asortyment taki jak balkoniki, wózki dziecięce, pieluchy itp. 

Prezes zwrócił również uwagę, że nieprawdziwe są zarzuty miasta dotyczące rozliczenia miejskiej dotacji. – Rozliczyliśmy się z każdej złotówki. Kontrolerzy mieli pełen dostęp do budynków, które były wykorzystywane na cele realizacji projektu. Nie pozwolimy się zniszczyć – mówił Jan Piontek.

 

– Miasto po raz kolejny pokazało, że władza jest silna wobec słabych, ale słaba wobec silnych – mówił Piotr Uhle, przewodniczący SOS Wrocław. – Fundacja przez wiele lat zbudowała wokół siebie sieć przyjaciół, darczyńców, wolontariuszy, którzy poświęcają swój prywatny czas, aby walczyć o lepsze warunki, lepszą jakość życia dla osób, które są w bardzo trudnej sytuacji. Ta wartość stworzona tutaj przez działaczy aktywistów, wolontariuszy fundacji Weź Pomóż może zostać zaprzepaszczona ze względu na to, że egzekwuje się co do litery każdy zapis, bez wzięcia pod uwagę tego ile znaczy ta działalność dla miasta – zaznaczył Uhle.

 

– Pracuję tutaj, ponieważ chcę i lubię pomagać ludziom. Wkładamy mnóstwo pracy, żeby to wszystko odbywało się odpowiednio. Jest nas tu 10, czasami 15 osób. Pakujemy paczki ludziom, przekazujemy żywność – mówiła pani Ewa Kolankiewicz, wolontariuszka pracująca dla fundacji od 10 lat. – Była pandemia, wydawaliśmy wtedy z samochodów, w czasie deszczu pamiętam było zimno, a jednak kolejki do samochodu stały, ludzie potrzebowali tej żywności. Następnie była powódź. My tutaj gotowaliśmy posiłki. Przygotowywaliśmy, żeby pomóc ludziom, którzy na wałach pracowali.

– 65 tysięcy złotych na pół roku to nie są środki, które pozwalają na to, żeby sfinansować jakąś żywność i tak dalej, to jest bieżąca działalność – powiedział Piotr Uhle. – 65 tysięcy złotych na pół roku to jest tyle, ile wydano na wyposażenie jednego gabinetu wiceprezydenta, a tutaj przez pół roku jest robiona taka robota. To są jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w mieście. Jeżeli za 65 tysięcy przez pół roku ponad tysiąc osób ma tego typu pomoc, to zastanówmy się, kto te pieniądze po prostu wydają efektywniej fundacja czy urząd?

Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia to w poniedziałek działacze fundacji spodziewają się działań o charakterze eksmisyjnym prowadzonym przez Agencję Mienia Wojskowego, właściciela nieruchomości, z której korzysta Fundacja.

Chcesz wesprzeć fundację WeźPomóż.pl? Zerknij na ich stronę: https://wezpomoz.pl/