22 maja 2025 roku wrocławski Ratusz stał się nie tylko sceną samorządowego rozliczenia, lecz także areną społecznego buntu i nadziei. W ramach sesji absolutoryjnej radni debatowali nad raportem o stanie miasta i głosowali nad udzieleniem wotum zaufania prezydentowi. Ale to nie tylko głos radnych się liczył. Tego dnia to właśnie mieszkańcy – zgodnie z ustawą – mieli szansę zabrać głos. I wykorzystali ją z mocą, pasją i determinacją.

Niestety na sali zabrakło jednej osoby – prezydenta Jacka Sutryka, który zaraz po swoim dwugodzinnym wystąpieniu opuścił salę. To alegoria samorządności we Wrocławiu. Mieszkańcy i radni są tylko od grzecznego klaskania władzy. Na pytania, uwagi czy inne głosy mieszkańców miejsca po prostu nie było. Ta sytuacja powtarza się co rok i a taka postawa ze strony władzy zasługuje na specjalne miejsce w politycznym piekle.

Klecina: tramwaj to za mało, gdzie droga?

Wystąpienie Wiktora Maciejewskiego z Kleciny pokazało, że nawet najbardziej oczekiwane inwestycje – jak nowa linia tramwajowa – mogą stać się symbolem frustracji. Mieszkaniec precyzyjnie wyliczał: plan zagospodarowania z 2009 roku zakładał nie tylko torowisko, ale też drogę klasy zbiorczej. W dokumentach przetargowych o tej drodze ani słowa.

– „Jeśli bloki już stoją, to samochody gdzieś muszą jeździć. Bez nowej drogi tramwaj nie wystarczy. Ulica Buraczana już dziś się dławi. A Urząd Miasta zdaje się mieć Miejscowy Plan Zagospodarowania za zbędną pamiątkę” – mówił.

Osipczuk: Gdzie się podziały mieszkania z grantu?

Małgorzata Osipczuk z Fundacji Obywatel TBS ujawniła jeden z najpoważniejszych zarzutów wobec działań władz miejskich: możliwe nielegalne wykorzystanie rządowego grantu na cele inne niż wskazano we wniosku. W 2022 roku miasto pozyskało z Funduszu Rozwoju Mieszkalnictwa 8,85 mln zł na budowę 154 mieszkań. Tymczasem – jak pokazała Osipczuk – dziś mowa jest o budowie 30 mieszkań i świetlicy szkolnej, która ma pochłonąć aż 63% środków z grantu.

– „Świetlica ma stanąć na miejscu osiedlowego parkingu, plac zabaw ma zostać pomniejszony, a mieszkańców nikt o zdanie nie pytał. To my – mieszkańcy TBS – sfinansowaliśmy te tereny ze składek i partycypacji. Jakim prawem teraz się nam to odbiera?” – pytała.

Najmocniejszy akcent? Fragment pisma od prezesa Krajowego Zasobu Nieruchomości: „granty z FRM nie mogą być przeznaczone na lokale użytkowe, świetlice ani zadania własne gminy”. A jednak miasto Wrocław właśnie na to chce wydać te środki.

– „Zniknęły 124 mieszkania. Pojawiła się świetlica, która nie ma prawa być finansowana z tego grantu. To nie tylko błąd, to może być nadużycie prawa. Domagamy się audytu i konsultacji. Nic o nas bez nas!” – zakończyła Osipczuk.

Psie Pole: tramwaj widmo i autobusowy chaos

Eryk Matyka z Psiego Pola Zawidawia przyniósł na sesję model tramwaju i autobusu. Symboliczne rekwizyty, które – jak sam stwierdził – mieszkańcy tej części miasta najczęściej oglądają… na półkach. Tramwaj nie przyjeżdża, autobusy są rzadkie i przepełnione, linie skracane lub przedłużane bez sensu.

– „Miasto nie traktuje poważnie własnych danych z badań ruchu. Obiecuje tramwaj co wybory. Potem temat znika. I tak od lat. A mieszkańcy Zawidawia nie mają jak dojechać do pracy” – mówił.

Chwałek: zadłużenie, brak polityki mieszkaniowej i wyprzedaż majątku

Seweryn Chwałek zwrócił uwagę na cztery strategiczne kwestie: zadłużenie miasta, brak gminnego programu rewitalizacji, wyprzedaż lokali komunalnych oraz brak spójnej polityki mieszkaniowej i odpowiedzialnej struktury zarządzania majątkiem.

– „Mamy świetną koniunkturę, rekordowe wpływy budżetowe, a mimo to zadłużenie rośnie. Koszty jego obsługi to już 200 milionów złotych rocznie – równowartość 400 lokali komunalnych” – podkreślał. Dodał, że zamiast spłacać długi, miasto kieruje środki na bieżące wydatki, a nie na inwestycje prorozwojowe.

Szczególnie ostro skrytykował stagnację w sprawie rewitalizacji. – „Od 2018 roku próbujemy stworzyć gminny program rewitalizacji. Od 4 lat nie dzieje się nic. Mamy narzędzia ustawowe, środki finansowe, a mimo to stoimy w miejscu” – mówił, wskazując, że bez realnego programu rewitalizacji Wrocław traci szansę na poprawę warunków życia w zdegradowanych dzielnicach.

W jego ocenie równie krytyczna jest sytuacja w polityce mieszkaniowej. – „Nie prowadzimy żadnej spójnej polityki mieszkaniowej. Miasto nie buduje mieszkań, za to wyprzedaje lokale. W ciągu dwóch lat liczba wniosków o mieszkanie wzrosła o 50%, a mimo to sprzedano 800 lokali – często za ułamek wartości” – mówił.

Podkreślił, że obecna struktura zarządzania (dwie jednostki: ZZK i Wrocławskie Mieszkania) jest nieskuteczna. – „Potrzebna jest jedna nowoczesna, cyfrowa jednostka, która realnie zadba o miejski zasób mieszkaniowy. I trzeba skończyć z wyprzedażą lokali za 10% wartości” – apelował.

W swoim wystąpieniu nawiązał także do przykładów miast, które już wycofały się z masowej sprzedaży mieszkań. – „Warszawa potrafiła to zrobić. Czas, by Wrocław zbudował zasób mieszkaniowy, który stanie się fundamentem atrakcyjności miasta dla mieszkańców, a nie tylko okazją do jednorazowych wpływów budżetowych” – zakończył.

Kraszewska: XXI wiek bez toalet – dysproporcja, której nie da się obronić

Maja Kraszewska w swoim poruszającym wystąpieniu zwróciła uwagę na problem, który w XXI wieku nie powinien mieć już miejsca – brak podstawowych warunków sanitarnych w lokalach komunalnych. Przypomniała swoją wędrówkę po wrocławskich kamienicach sprzed siedmiu lat, w trakcie której odkryła, że ponad 2100 mieszkań zarządzanych przez miasto nie posiadało toalet.

– „Miasto chwali się innowacjami, nagrodami, prestiżem – a tymczasem w centrum Wrocławia ludzie wciąż żyją jak w XIX wieku. To skandaliczna dysproporcja” – mówiła. Dodała, że próbowała drogą mailową dowiedzieć się, ile takich mieszkań istnieje dziś – bezskutecznie.

– „Jeśli nie ma odpowiedzi, to być może nie ma się czym pochwalić” – skomentowała, wskazując, że informacja publiczna w tej sprawie jest prawem każdego mieszkańca. Zestawiła to z faktem, że prezydent miasta dysponuje miejscem parkingowym z windą na piętro historycznego budynku, w którym odbywała się sesja.

– „Żyjemy w XXI wieku. Nieczystości nie powinny być już problemem mieszkań komunalnych w europejskim mieście. Mamy prawo wiedzieć, co zostało zrobione w tej sprawie” – zakończyła. Jej apel spotkał się z poruszeniem wśród obecnych na sali.

Nowe Żerniki: wzorcowe osiedle bez szkoły

Dwie przedstawicielki Nowych Żernik przypomniały, że ich osiedle miało być modelowe. Jest urbanistycznie spójne, architektonicznie ciekawe – ale brakuje szkoły podstawowej. Przybywa dzieci, a pobliskie placówki są przepełnione.

– „Nowa szkoła to nie fanaberia. To inwestycja w przyszłość, w jakość życia, w bezpieczeństwo. I prosimy nie o wizje, tylko o konkrety – datę przetargu, miejsce w budżecie” – apelowały.

Karłowice: tranzyt przez osiedle grozi życiem

Mieszkanka Karłowic relacjonowała sytuację na ul. Konopnickiej – zbyt wąskiej, bez chodników, bez przejść, bez progów.

– „To tranzytowa arteria przez zabytkowe osiedle, gdzie dzieci idą do szkoły. A rada osiedla mówi, że nikt jeszcze nie zginął, więc nie ma problemu. Czy naprawdę musimy czekać na tragedię?” – pytała.

Lex deweloper, czyli konsultacje fasadowe

Damian Daszkowski w ostrych słowach skrytykował tryb lex deweloper.

– „To nie rozwój, to patologia. Buduje się szybko, bez szkół, bez dróg, bez zieleni. Bo radni z lewej i prawej strony ulegają deweloperom” – mówił.

Zielony Wrocław tylko na slajdach?

Krzysztof Lorek, najmłodszy z mówców, apelował o odważne inwestycje w zieloną infrastrukturę, walkę ze zmianami klimatu i ochronę przyrody.

– „Miasto mówi o łąkach i rewitalizacjach, ale dalej betonuje. Potrzebujemy ogrodów deszczowych, zielonych dachów, więcej drzew, mniej betonu. I to już, nie za dekadę” – mówił.

Obnażony system: WBO i konsultacje do poprawki

 

Krystian Adamski podsumował, jak wygląda realizacja projektów obywatelskich:

– „Fundusz Osiedlowy – biurokratyczna udręka. WBO – lata opóźnień. Konsultacje – fasada. Spotkania zapowiedziane, odwołane, bez transmisji. Obietnice składane, potem wymazywane z dokumentów” – wyliczał. I dodał: – „To nie jest dialog, to jest teatr.”

Chwaścik: Patologia, nepotyzm i czerwona kartka dla układu

Arkadiusz Chwaścik w swoim wystąpieniu nie szczędził słów krytyki wobec władzy wykonawczej i układu personalno-urzędniczego w mieście. Rozpoczął od mocnej tezy, że „Jacek Sutryk wprowadził system gabinetowy, miastem rządzi układ urzędniczy, a Rada Miejska stała się karykaturą władzy uchwałodawczej”.

W swoim przemówieniu przywołał nie tylko własne doświadczenia z udziału w miejskich konkursach, które określił mianem „ustawianych”, ale również wskazał na konkretne przypadki – w tym ocen, które jego zdaniem zostały przyznane bez przeprowadzenia realnej rozmowy. Zarzucił komisjom manipulacje i brak profesjonalizmu. – „Nie pytano mnie o nic, a później przyznano zero punktów w każdej kategorii. To obraza” – mówił.

Odniósł się też do sytuacji finansowania sportu we Wrocławiu, wskazując na ogromne różnice w dotacjach dla drużyn kobiecych i męskich oraz związek przydziałów z relacjami rodzinnymi. – „Drużyna kobiet dostała 70 tysięcy. Gdy przejął ją klub powiązany z rodziną urzędniczki – dotacja wzrosła do 580 tysięcy, a potem do 1,3 mln. A drużynę rozwiązano” – relacjonował.

Chwaścik zwrócił też uwagę na brak przejrzystości w miejskich spółkach, niską jakość obsługi i ograniczanie dostępu do informacji publicznej. Skrytykował również brak reakcji radnych na konkretne wnioski mieszkańców. – „Pan Leszczyński mówi o odpowiedzialności, ale nie dopuszcza nas do programów. Pan Krause dużo mówi, ale gdzie są wnioski do Sejmu i Senatu?” – pytał.

W podsumowaniu podkreślił, że „we Wrocławiu jest miejsce na zdrową konkurencję polityczną”, ale układ władzy wymaga zasadniczej zmiany. – „Pora pokazać Jackowi Sutrykowi czerwoną kartkę” – zakończył.

Co dalej?

Na koniec sesji prezydent nie odniósł się do żadnego z zarzutów. Nie padły deklaracje, nie zapowiedziano konsultacji, nie ogłoszono planu naprawczego. Dlaczego? Po prostu nie było go na sali a aroganckich wyczynów jego zastępcy, Michała Młyńczaka, aż szkoda komentować. A przecież mieszkańcy nie przyszli tam po kurtuazyjne podziękowania – tylko po sprawiedliwość, prawo do współdecydowania i poszanowanie ich codzienności.

Czy miasto wyciągnie z tego wnioski? Czy traktuje głos obywateli poważnie? Czy słyszy ich naprawdę?

Przekonamy się już niebawem – przy pracach nad budżetem na 2026 rok. Bo sesja absolutoryjna 2025 nie zakończyła się wraz z zamknięciem obrad. Jej echa będą brzmieć długo – na osiedlach, ulicach i w świadomości społecznej.