Fundacja Weź Pomóż: Dlaczego Wrocław niszczy własne społeczeństwo obywatelskie?

Wrocław zerwał współpracę z fundacją Weź Pomóż, która każdego tygodnia wydaje żywność i dary niemal 1500 mieszkańcom Wrocławia i okolic. Urzędnikom nie wystarczyło jednak samo rozwiązanie umowy. Postanowili również bezpardonowo zaatakować fundację i jej działaczy za pomocą nieprawdziwych informacji przedstawionych na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.

- Od 12 lat działam dla mieszkańców, którzy potrzebują pomocy - mówił Jan Piontek, prezes fundacji Weź Pomóż. - A dziś mnie się po prostu niszczy, niszczy się tych ludzi tutaj. Takie fundacje stowarzyszenia, które naprawdę potrafią działać dla ludzi. Bo fundacja działa dla ludzi i będzie działać, choćbyśmy mieli wydawać żywność i dary na ulicy - zaznaczył społecznik.

- Zarzuty przedstawiane przez miasto są nieprawdziwe. Jesteśmy oczerniani. - mówił Jan Piontek. - Nie jest prawdą, że stwierdzono problemy sanitarne w magazynach z żywnością. Regularnie i pozytywnie przechodzimy kontrolę SANEPIDu. Mieliśmy problem i prowadziliśmy dezynfekcję w magazynach przedmiotów przeznaczonych na dary, które nie są żywnością. Chodzi o asortyment taki jak balkoniki, wózki dziecięce, pieluchy itp. 

Prezes zwrócił również uwagę, że nieprawdziwe są zarzuty miasta dotyczące rozliczenia miejskiej dotacji. - Rozliczyliśmy się z każdej złotówki. Kontrolerzy mieli pełen dostęp do budynków, które były wykorzystywane na cele realizacji projektu. Nie pozwolimy się zniszczyć - mówił Jan Piontek.

 

- Miasto po raz kolejny pokazało, że władza jest silna wobec słabych, ale słaba wobec silnych - mówił Piotr Uhle, przewodniczący SOS Wrocław. - Fundacja przez wiele lat zbudowała wokół siebie sieć przyjaciół, darczyńców, wolontariuszy, którzy poświęcają swój prywatny czas, aby walczyć o lepsze warunki, lepszą jakość życia dla osób, które są w bardzo trudnej sytuacji. Ta wartość stworzona tutaj przez działaczy aktywistów, wolontariuszy fundacji Weź Pomóż może zostać zaprzepaszczona ze względu na to, że egzekwuje się co do litery każdy zapis, bez wzięcia pod uwagę tego ile znaczy ta działalność dla miasta - zaznaczył Uhle.

 

- Pracuję tutaj, ponieważ chcę i lubię pomagać ludziom. Wkładamy mnóstwo pracy, żeby to wszystko odbywało się odpowiednio. Jest nas tu 10, czasami 15 osób. Pakujemy paczki ludziom, przekazujemy żywność - mówiła pani Ewa Kolankiewicz, wolontariuszka pracująca dla fundacji od 10 lat. - Była pandemia, wydawaliśmy wtedy z samochodów, w czasie deszczu pamiętam było zimno, a jednak kolejki do samochodu stały, ludzie potrzebowali tej żywności. Następnie była powódź. My tutaj gotowaliśmy posiłki. Przygotowywaliśmy, żeby pomóc ludziom, którzy na wałach pracowali.

- 65 tysięcy złotych na pół roku to nie są środki, które pozwalają na to, żeby sfinansować jakąś żywność i tak dalej, to jest bieżąca działalność - powiedział Piotr Uhle. - 65 tysięcy złotych na pół roku to jest tyle, ile wydano na wyposażenie jednego gabinetu wiceprezydenta, a tutaj przez pół roku jest robiona taka robota. To są jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w mieście. Jeżeli za 65 tysięcy przez pół roku ponad tysiąc osób ma tego typu pomoc, to zastanówmy się, kto te pieniądze po prostu wydają efektywniej fundacja czy urząd?

Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia to w poniedziałek działacze fundacji spodziewają się działań o charakterze eksmisyjnym prowadzonym przez Agencję Mienia Wojskowego, właściciela nieruchomości, z której korzysta Fundacja.

Chcesz wesprzeć fundację WeźPomóż.pl? Zerknij na ich stronę: https://wezpomoz.pl/


Dlaczego po raz drugi podjęto próbę odwołania prezydenta i rady miejskiej?

Dzisiejszym gościem Telewizji Echo24 był radny miejski Piotr Uhle (SOS Wrocław).

  • Dlaczego po raz drugi podjęto próbę odwołania prezydenta Jacka Sutryka i Rady Miejskiej Wrocławia?
  • Patologie w ratuszu – od układów deweloperskich, przez kryzys śmieciowy, aż po upadek Śląska Wrocław.
  • Rosnące opłaty za odpady – nawet 70 zł od osoby!
  • Kolesiostwo i partyjniactwo zamiast wsłuchiwania się w głos mieszkańców.
  • Czy rada naprawdę stoi po stronie wrocławian?

KOLEJNA PRÓBA

- Ze względu na to, że wszystkie sprawy, na które zwracaliśmy uwagę przy podejściu na początku roku, nie tylko nie ustały, ale napęczniały - patologie związane z rynkiem deweloperskim, z rynkiem śmieciowym, z całą sytuacją działaczy sportowych we Wrocławiu i niespotykanym zakresem kolesiostwa we Wrocławiu, tylko i wyłącznie napęczniały w międzyczasie. Spadł Śląsk Wrocław do pierwszej ligi. W międzyczasie cały czas mamy nierozstrzygnięty przetarg na zagospodarowanie odpadów. Jest zagrożenie podwyżką nawet do 70 złotych od osoby w przyszłym roku. Mamy tsunami Lex Developer, a w tym wszystkim Rada Miejska Wrocławia miała cały szereg okazji do tego, żeby powiedzieć dość, zawnioskować do prezydenta, żeby zrezygnował z funkcji, nie udzielić mu wotum zaufania, być może opowiedzieć się, czy są po stronie mieszkańców, czy po stronie deweloperów i za każdym razem wybierała źle.

CO DALEJ?

- Myślę, że dzisiaj byłoby bardzo poważnym błędem, żeby zacząć rozmowę o kandydatach na prezydenta, ze względu na to, że referendum nie jest o tym, czy Sutryk jest lepszy od Iksińskiego albo Igregowskiego, tylko czy we Wrocławiu ma rządzić ekipa, która jest uzależniona od takich grup interesów (...). Dlatego, bo chwilę temu Zabrze pokazało, jak zwyciężać mamy. Czyli dało się wybrać kandydata bezpartyjnego, ani z PiSu, ani z Platformy. Na końcu oczywiście z poparciem PiSu. Ze względu na to też, że wszyscy zgromadzili się przeciwko kandydatce Platformy w tamtym miejscu i to jest też jakby zrozumiałe, bo chwilę temu została odwołana prezydentka z Platformy, jeżeli chodzi o Zabrze. I to jest przykład na to, jak można w odpowiedzialny sposób budować alternatywę do rządów, które zostały w tamtym miejscu po prostu skompromitowane. I dzisiaj moim zdaniem powinniśmy rozmawiać o tym i przeprowadzić szeroką debatę. Jaki powinien być prezydent? Jakie powinien po Sutryku nasz nowy prezydent rozwiązać sprawy? Czyli powinien być to człowiek niezależny od różnego rodzaju grup interesów i grup wpływu. To powinien być człowiek, który ma doświadczenie w realnym zarządzaniu, a nie być średniego szczebla urzędnikiem, który po prostu odbija się od każdej sytuacji, kiedy musi patrzeć nieco dalej niż perspektywa najbliższego budżetu. To musi być człowiek, który ma na tyle silny charakter, że nie podda się różnego rodzaju partyjnym czy wręcz partyjniackim wpływom. To musi być osoba, która otacza się ludźmi na podstawie kryterium kompetencji.



To był gorący weekend we Wrocławiu, a to dopiero początek!

To był gorący weekend we Wrocławiu, a to dopiero początek! „Posprzątajmy miasto, Wrocławianie na to zasługują” – tym hasłem rozpoczęliśmy zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta i rady miejskiej.
To kluczowa inicjatywa, dzięki której mieszkańcy mogą odzyskać realny wpływ na przyszłość swojego miasta.

Tymczasem pierwszy weekend za nami, byliśmy już w 27 punktach, odbyliśmy setki rozmów i dyskusji, a wolontariusze codziennie pojawiają się w kolejnych miejscach.
Otrzymujemy od Was bardzo pozytywne sygnały – ludzie coraz szerzej otwierają oczy na to, co naprawdę dzieje się we Wrocławiu, nawet jeśli jeszcze bezpośrednio ich to nie dotknęło. Jeszcze..., bo niestety widzimy niemal każdego dnia jak krąg osób, których dotkną zaniedbania rządzących, się poszerza.

Dlatego nie możemy pozostać obojętni – przyjdź i podpisz się za referendum!

Aktualna lista punktów zawsze na naszej stronie – https://soswroclaw.pl/grafik/

 

Chcesz być częścią tej zmiany i dołączyć do ekipy lub zaangażować się w inny sposób? Wypełnij formularz - https://soswroclaw.pl/#zaangazuj-sie

Uważasz, że robimy dobrą robotę? Dorzuć się do zrzutki! https://zrzutka.pl/referendum-wroclaw

 


Zbiórka podpisów pod wnioskiem o referendum rozpoczęta!

"Posprzątajmy miasto, Wrocławianie na to zasługują" – tym hasłem stowarzyszenie SOS Wrocław ogłosiło rozpoczęcie zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta i Rady Miejskiej. Organizatorzy podkreślają, że to kluczowa inicjatywa, dzięki której mieszkańcy mogą odzyskać realny wpływ na przyszłość swojego miasta.

Referendum lokalne - najważniejszy temat tego półrocza

Damian Daszkowski, wiceprzewodniczący SOS Wrocław rozpoczynając konferencję prasową podkreślił ważność tematu tej konferencji. Jak zapowiedział “to prawdopodobnie najważniejszy temat tego półrocza dla Wrocławian i Wrocławianek”.

“Rozpoczynamy dzisiaj kluczową inicjatywę, czyli akcję zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta Wrocławia oraz Rady Miejskiej. Szanowni Państwo, to nie jest zwykła zbiórka, to jest najważniejszy krok do odzyskania przez nas wszystkich kontroli, wpływu i szansy na to, żeby przyszłość miasta pozostała w naszych rękach. Bo Szanowni Państwo, Wrocław to my.” - kontynuował z kolei radny miejski i przewodniczący SOS Wrocław Piotr Uhle.

Wrocław bez ambicji i pomysłu na przyszłość, a prezydent z zarzutami

Samorządowiec podkreślił: “Dzisiejsza władza pozbawia Wrocław ambicji, pomysłu na przyszłość i podstawowych zasad. To jest bardzo, bardzo ważna sprawa. Prezydent Sutryk jest obciążony nie tylko prokuratorskimi zarzutami za korupcję i oszustwo. Najbardziej obciąża go to, że kieruje nasze miasto na manowce. Wrocław nie przyciąga już mieszkańców i inwestorów jak kiedyś. Nasza gospodarka, chociaż silna, nie daje szansy na takie wynagrodzenia jak na przykład w Katowicach, Krakowie, Gdańsku, Warszawie czy Poznaniu. Za średnie wynagrodzenie we Wrocławiu można dzisiaj kupić ledwo 0,7 m2 mieszkania.”

W naszym mieście panoszą się grupy interesu, które burzą porządek i tworzą w naszym mieście bałagan. Deweloperzy mogą we Wrocławiu wszystko. Firmy śmieciowe mają realizowane swoje interesy w taki sposób, że mogą zarabiać krocie. Działacze sportowi mają swoje eldorado, z którego regularnie korzystają. A partyjniactwo i zwykłe kolesiostwo przejęło władzę czy prym nad normalnymi procedurami awansu i wymiany kadr. Czy politycy coś z tym robią? No oczywiście, że nie. - podsumował Piotr Uhle. 

Radny podsumował to obrazowo: “Chaos planów, brud zaniedbań, milczenie w sprawach ważnych to codzienność pod rządami Sutryka i Rady Miejskiej Wrocławia.”

Władza jest dla mieszkańców, a nie mieszkańcy dla władzy

Radny Piotr Uhle podkreślając rolę mieszkańców w podejmowaniu decyzji dotyczących miasta, jednocześnie zaapelował: “Chciałbym zwrócić się z apelem do pana prezydenta, żeby tym razem nie przeszkadzał wolontariuszom w pracy, żeby nie nasyłał na nich służb, żeby nie straszył mieszkańców przed udziałem w demokratycznych procesach.”

Współpraca ponad podziałami

Paweł Przystawa, prezes okręgu wrocławskiego Nowej Nadziei - Konfederacja, przystępując do inicjatywy zbiórki podpisów argumentował: “Będziemy wspierać inicjatywę SOS Wrocław, inicjatywę referendalną, ponieważ jest to jedyna słuszna inicjatywa. Wywodzimy się z różnych środowisk, natomiast przyświeca nam jeden cel, czyli Wrocław, który jest transparentny, który nie marnuje publicznych pieniędzy, nie ma tych setek afer, które niszczą nasze miasto.”

“W krajach, gdzie te standardy demokratyczne są na najwyższym poziomie, w krajach takich jak kraje skandynawskie, czy Niemcy, czy Francja, osoby piastujące najwyższe oraz inne, wysokie stanowiska publiczne, podają się do dymisji, gdy mają zarzuty prokuratorskie. I mamy taką sytuację teraz we Wrocławiu.” - wyjaśniał Paweł Przystawa

Podkreślił powody dołączenia do inicjatywy referendalnej: “Jesteśmy tu, żeby przywrócić godność tego najwyższego urzędu we Wrocławiu, zaufania mieszkańców do tego urzędu, żeby Wrocław był wspólnym domem dla wszystkich.” I jednocześnie podkreślił jak ważne jest porozumienie ponad podziałami: “Apeluję do wyborców innych środowisk, innych organizacji, innych partii politycznych, którzy wiemy, że też nie zgadzają się z polityką prezydenta Jacka Sutryka, natomiast ich liderzy polityczni nie chcą stanąć do walki, do trudnej walki. Natomiast nie stając, dają przyzwolenie na to, co się dzieje w Wrocławiu.

Wrocław eksperymentem chaotycznej urbanizacji

Magdalena Gajewska-Królicka: - Nasze miasto, zamiast być przykładem zrównoważonego rozwoju, staje się polem eksperymentu chaotycznej urbanizacji i niekontrolowanej patodeweloperki. To nie są puste słowa. Każdy z nas widzi, jak rosną kolejne betonowe osiedla, bez szkół, bez przychodni, bez terenów zielonych, często bez odpowiednich dróg dojazdowych. Mamy do czynienia z chaosem przestrzennym, w którym interes prywatny bierze górę nad dobrem wspólnym.

Tymczasem zamiast myśleć o jakości życia mieszkańców, pozwala się na dalsze dogęszczanie zabudowy i ignorowanie infrastruktury towarzyszącej. Problemem jest także mechanizm podziału zysków. Deweloperzy czerpią ogromne korzyści z inwestycji, podczas gdy miasto i mieszkańcy ponoszą koszty. W postaci przeciążonej infrastruktury, zakorkowanych ulic, przepełnionych szkół, braku miejsc parkingowych, czy coraz gorszej jakości powietrza. To nie jest sprawiedliwe, bo zyski powinny być dzielone w taki sposób, aby znaczna część wracała do wspólnoty lokalnej. Nie robimy tego dla politycznych haseł, ale dla przyszłości naszych dzieci, które zasługują na miasto zielone, bezpieczne, dobrze zaplanowane i przyjazne do życia.

Dopracowane procedury zbiórki i pełna ochrona danych osobowych

Krystian Adamski, radny osiedlowy, przedstawił formalne aspekty uczestnictwa w zbiórce. “Każdy kto jest mieszkańcem Wrocławia i jeszcze nie dopełnił formalności, a chciałby poprzeć nasze referendum, zachęcamy do złożenia wniosku związanego z dopisaniem się do stałego rejestru wyborców. Jest to procedura bardzo szybka, przez internet trwa kilkanaście minut.” - wyjaśnił. Po pierwsze, na naszej stronie internetowej www.soswroclaw.pl jest dostępny już formularz, który można pobrać, samodzielnie wydrukować, wypełnić wszystkie dane, zarówno imię, nazwisko, adres zamieszkania, pesel, datę oraz własnoręczny podpis i przekazać nam do biura. Godziny otwarcia biura będą podawane na naszej stronie. Drugim trybem jest możliwość złożenia podpisów u nas bezpośrednio u wolontariuszy na punktach zlokalizowanych w różnych częściach miasta. Informacje o punktach będą również udostępniane zarówno na naszych portalach społecznościowych jak i stronie internetowej.

Zachęcamy też poprosić członków rodzin, zachęcić przyjaciół, znajomych, aby tych podpisów było możliwie jak najwięcej.  W imieniu naszego stowarzyszenia SOS chciałbym zapewnić, że przez ostatnie miesiące dopracowaliśmy i wprowadziliśmy procedury związane z rzetelną weryfikacją ilości zbieranych podpisów, jak i zabezpieczenia danych osobowych. Jeżeli chodzi o informacje podawanych ilości zebranych podpisów, nie będziemy zwoływać w tej sprawie oddzielnych konferencji. Takie informacje będą regularnie publikowane na naszej stronie internetowej mniej więcej co 2-3 dni.

Referendum egzaminem dla obywateli

Piotr Uhle: - Dzisiaj idziemy w miasto, dzisiaj idziemy na najważniejszą dla Wrocławia akcję porządkowania miasta. Na najwyższą akcję sprzątania Wrocławia, ponieważ Wrocław należy posprzątać. Liczymy na to, że ta sprawa dla wszystkich - i mieszkańców, i polityków, i działaczy społecznych i mediów będzie sprawą zerojedynkową. Albo stajemy po stronie wartości, porządku, ponieważ wszyscy chcielibyśmy, żeby w naszym domu był przecież porządek. Albo stajemy po stronie układów, albo stajemy po stronie tych, którzy ten nieporządek nam zaprowadzili. Bierność, stanie z boku to jest tak naprawdę przyczynianie się do tego, żeby ten układ, który niszczy Wrocław, który okrada nas z przyszłości, nas i nasze dzieci, trwał. Nie bądźmy bierni, nie bądźmy obojętni, to jest bardzo ważny egzamin z naszej odpowiedzialności jako obywateli, jako mieszkańców, ponieważ to my mamy siłę i to my jako mieszkańcy tutaj rządzimy.

Stało się - dzisiaj pod pręgierzem na wrocławskim rynku odbyła się konferencja prasowa, na której ogłosiliśmy start zbiórki podpisów pod inicjatywą przeprowadzenia referendum lokalnego w zakresie odwołania Prezydenta Miasta Wrocławia i Rady Miejskiej Wrocławia.

Aktualne godziny i miejsca prowadzonych zbiórek zawsze znajdziecie na naszej stronie: https://soswroclaw.pl/grafik/


Dołącz do nas, zaangażuj się!

Skrzeczy Ci rzeczywistość we Wrocławiu? Dołącz do nas!

  • Nie zgadzasz się z działaniami miasta, sprzeciwiasz się niemądrym zmianom albo nieuzasadnionej bierności urzędu?
  • Nie zgadzasz się na zawłaszczanie Wrocławia przez grupy interesu i szemrane lobby deweloperów, firm śmieciowych, działaczy sportowych i zwykłych partyjniaków?
  • Nie chcesz by przyszłość Wrocławia została sprzedana w imię interesu grupki urzędników i radnych?
  • Nie chcesz, by ukochanym miastem skierował prezydent z kryminalnymi zarzutami dotyczącymi oszustwa i łapówkarstwa?

Dołącz do nas! Dołącz do wyjątkowej grupy mieszkańców zaangażowanych w organizację referendum w sprawie odwołania Prezydenta i Rady Miejskiej Wrocławia.
Razem ogłaszamy dla Wrocławia sygnał alarmowy SOS!

SOS Wrocław - ratujmy nasze miasto!

Dołącz do nas, zaangażuj się!

 


Czy nieudolność miejskiej spółki doprowadzi do horrendalnych podwyżek za śmieci?

W trybie pilnym przedstawiciele SOS Wrocław zwołali konferencję prasową dotyczącą polityki śmieciowej. Po wyczerpaniu wszystkich dostępnych metod o uzyskanie informacji publicznej, złożyli wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w trybie pilnym.

Radni miejscy, radni osiedlowi oraz przedstawiciele SOS Wrocław nie zgadzają się na skandaliczną politykę śmieciową jaką prowadzi Urząd Miejski Wrocławia wespół ze spółką Ekosystem.

Łapmy się za portfele - nadchodzą podwyżki

Jak rozpoczął Piotr Uhle, radny klubu Naprawmy Przyszłość, przedstawiciel SOS Wrocław: “Szanowni mieszkańcy, drodzy Wrocławianie, łapcie się za portfele, ponieważ nadchodzą bardzo wysokie podwyżki, opłaty za zagospodarowanie odpadów komunalnych, za zagospodarowanie naszych śmieci. W tym roku maksymalna stawka to jest 63 zł, w przyszłym roku ta stawka może wzrosnąć nawet do 70 zł. Jeżeli nic się nie zmieni w działaniu spółki Ekosystem, to Państwo otrzymają propozycję właśnie takich stawek od Prezydenta Miasta Wrocławia.”

Przetargi w trybie z wolnej ręki - co ukrywa Ekosystem

Piotr Uhle argumentuje: “Spółka Ekosystem kompletnie nie daje sobie rady z organizacją przetargu na odbiór odpadów w poszczególnych swoich obszarach. Już kolejny miesiąc mija od terminu, kiedy miały być rozstrzygnięte postępowania przetargowe. Spółka opóźniła przetarg, względem tego co było zaplanowane, o bardzo duży czas. Skutkiem tego musi zawierać umowy z wykonawcami z tak zwanej wolnej ręki w trybie niekonkurencyjnym. Sprawia to, że wykonawcy zamiast konkurencyjnie rywalizować o możliwość wykonywania takiej intratnej usługi, tak naprawdę mają to podane na tacy, ponieważ już wcześniej to wykonywali.”

Radny dodał, że próbowali już wszystkich metod na uzyskanie wyjaśnień od spółki. “Miało to wiele etapów, najpierw na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej w styczniu, później poszliśmy w lutym z kontrolą, później wnioskowaliśmy o udostępnienie dokumentów. W kolejnych miesiącach ostatecznie napisałem interpelację i cały czas nie mogę otrzymać dokumentów audytu postępowania przetargowego, które sprawiło, że przetarg się tak naprawdę opóźnił.”

“Co spółka ma do ukrycia? Jakie działania i o jakim charakterze zamierza ukryć przed opinią publiczną i radnymi?” - dopytywał. “Czy mają tam miejsce sprawy o charakterze kryminalnym, że tak bardzo to ukrywacie? Szanowni Państwo, czego się obawiacie? Te sprawy powinny być publiczne, to jest łamanie zasad konstytucyjnych i to jest łamanie zasad postępowania na podstawie prawa zamówień publicznych, ponieważ zamówienia publiczne, co do swojej zasady, są jawne.” - punktował Piotr Uhle.

Firmy śmieciowe zarabiają krocie, a ile za to zapłaci mieszkaniec?

Radny wyjaśnił kto na tym korzysta: “Korzystają wielkie firmy śmieciowe, które zarabiają na tym olbrzymie pieniądze. Dzisiaj w tym roku według planów zagospodarowanie odpadów powinno kosztować około 440 milionów. Już w tym momencie, na ostatnich sesjach przesunęliśmy ponad 35 milionów złotych z budżetu na to więcej. Wiemy również, że rozpisano postępowania z tak zwanej wolnej ręki, które w planie zamówień publicznych są przewidziane na około 140 milionów złotych. Na podstawie tych danych wiemy, że w kolejnych latach rocznie zagospodarowanie odpadów może wynieść około 600 milionów złotych rocznie, ale z praktyki dotyczącej tego, jak wychodzą te przetargi Ekosystemowi, raczej należy spodziewać się, że trzeba będzie wydać więcej.

“Dzisiaj płacimy 41,24 zł od osoby. Czy spółka zamierza zaproponować podwyżkę do maksymalnej stawki 63 złotych, czy zamierza też poczekać do tego, aż GUS opublikuje odpowiednie wskaźniki w marcu przyszłego roku i dopiero wówczas podnieść stawkę do 70 złotych? - dopytywał Piotr Uhle. “Mieszkańcy zamiast otrzymywać lepszą usługę, otrzymują taką samą albo i gorszą, a płacić będą jak za zboże.” - dodał.

Potrzebna kontrola Najwyższej Izby Kontroli

Radny Piotr Uhle zaznacza: “Jeszcze nie jest za późno, dlatego dzisiaj spotykamy się pod Najwyższą Izbą Kontroli, ze względu na to, że jako radny, jako radni z klubu Naprawmy Przyszłość, wyczerpaliśmy wszystkie możliwości, posiedzenia komisji, zapytanie, interpelacje, nawet kontrolę w spółce, żeby uzyskać tę informację.

My, jako radni, więcej zrobić już nie możemy. Potrzeba jest do tego odpowiednich służb, które mają silniejsze umocowanie, jeżeli chodzi o uzyskiwanie dokumentów.”

Kadra kierownicza w Ekosystemie rośnie. Bez przeprowadzania konkursów na stanowiska

Dariusz Hajduk, mieszkaniec Wrocławia, radny osiedla Kuźniki wskazuje kolejne problemy: “Spółka Ekosystem zatrudnia coraz więcej kadry kierowniczej bez metody konkursowej. Natomiast specyfikacje istotnych warunków zamówienia są tak niejasne albo tak napisane, że Ekosystem nie jest w stanie przez wiele miesięcy wyłonić zwycięzcy takich konkursów

“Dziś składamy wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w trybie pilnym, o przeprowadzenie audytu, z którego będzie wynikać: na jakich zasadach zatrudniane są tam osoby, na jakich zasadach prowadzone są postępowania w trybie zamówień publicznych, a przede wszystkim chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego to wszystko tyle trwa, dlaczego mieszkańcy nie są informowani” - punktuje Dariusz Hajduk.

Radny osiedlowy dopytuje dalej: “W jaki sposób zostały wyłonione firmy, które zajmują się transportem typu Szop, w jaki sposób zostały wyłonione firmy, które w tej chwili pracują dla miasta, dlaczego te wszystkie dokumenty są niejawne, dlaczego procedury prawne, które stosuje i SOS, i radni z klubu Naprawmy Przyszłość nie są respektowane i te wszystkie pytania zostają bez odpowiedzi.”

Szczury nowym symbolem miasta?

“W naszym pięknym mieście są ulice flagowe Piłsudskiego, Ofiar Oświęcimskich, jest Rynek. Dlaczego po tych wszystkich ulicach przez tyle lat biegają szczury i nie można z tym nic zrobić. Nie można wieczorem przejść normalnie ulicą, a miasto ma środki i nic z tym nie robi. Jako mieszkaniec się na to nie zgadzam!” - grzmi Dariusz Hajduk.

Jak pozbyć się problemu? Wystarczy pozbyć się zadających trudne pytania

Kończąc konferencję prasową, Piotr Uhle, radny miejski, wyjaśnił: “To pokazuje, dlaczego musiała zostać zlikwidowana Komisja Gospodarki Komunalnej i Inicjatyw Gospodarczych. Po prostu zaczęliśmy zadawać niewygodne pytania. Najwyższej Izby Kontroli Prezydent Jacek Sutryk i jego akolici nie zlikwiduje i nie rozwiąże, ponieważ nie ma nad nią kontroli.”


Czy Wrocław sprzeciwi się lokalnym układom? Czas na jasne stanowisko

Czy Wrocław sprzeciwi się lokalnym układom? Czas na jasne stanowisko

Czy Rada Miejska Wrocławia zajmie stanowisko w sprawie utrzymania dwukadencyjności, mimo iż Prezydent jest zwolennikiem jej zniesienia? Radni klubu Naprawmy Przyszłość zachęcają lokalnych samorządowców do odważnych decyzji.

Radni Jakub Janas, Piotr Uhle oraz Jakub Nowotarski proponują, aby na czwartkowej sesji Rady Miejskiej, Rada wystosowała negatywną opinię do proponowanych sejmowych zmian znoszących dwukadencyjność. Samorządowcy liczą, że to będzie czytelny sygnał dla parlamentarzystów, żeby nie popierali takiego szkodliwego projektu.

Czas decyzji się zbliża i wzbudza szerokie zainteresowanie

Radny Jakub Janas przypomniał: “W najbliższy piątek posłowie i posłanki zdecydują o tym, co dalej z dwukadencyjnością. Odbędzie się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy, którego celem jest zniesienie dwukadencyjności w wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. To sprawa, która już wzbudziła wiele emocji społecznych.”

“W konsultacjach społecznych, które prowadził Sejm, wypowiedziało się ponad 2000 obywateli i obywatelek, co jak na konsultacje sejmowe jest naprawdę dużą liczbą. Zdecydowana większość z tych obywateli wypowiedziała się negatywnie o tych zmianach” - zaznaczył radny.

“My uznaliśmy, że w związku z tymi wieloma emocjami społecznymi na ten temat powinna wypowiedzieć się również rada miejska, czyli organ, którego ta ustawa bezpośrednio będzie dotyczyć” - dodaje Jakub Janas.

Prezydent sędzią we własnej sprawie? Skończmy z patologiami

Piotr Uhle, radny Rady Miejskiej Wrocławia zaznaczył: “Czy samorządowcy, tacy jak Jacek Sutryk, będą mogli rządzić do śmierci, dożywotnio, wypowie się na ten temat sejm i wypowie się na ten temat polski parlament i inne organy naszego państwa.”

Jednocześnie radny Uhle przypomniał: “Pan prezydent w wywiadzie w Radio Rodzina stwierdził, że jest zwolennikiem tego, żeby ten limit dwóch kadencji znieść. Osobiście uważamy, że wypowiadanie się w ten sposób we własnym interesie jest troszkę nie na miejscu, a każdy z nas może sobie odpowiedzieć, czy to dobrze, czy to źle, żeby samorządowcy otaczający się różnego rodzaju klikami i koteriami mogli rządzić bez ustanku.”

Radny przypomniał także, że ustawa, która wprowadziła dwukadencyjność mówi o limicie dwóch kadencji pod rząd, a to z kolei umożliwia powrót do kandydowania po 5 letniej przerwie. “Przerwa zawarta w do tej pory funkcjonującej ustawie jest dosyć istotna, bo nie rozstrzyga na przykład, że po pięcioletniej przerwie nie można wrócić do sprawowania władzy, ale sprawia, że mamy przestrzeń na to, aby układy w mieście, układy w danej gminie się zmieniły.”

Piotr Uhle wskazuje jeszcze jeden bardzo ważny aspekt ustawy, która została złożona przez PSL, czyli możliwość startowania jednocześnie na funkcję prezydenta i do sejmiku województwa, na funkcję burmistrza, wójta i do Rady Powiatu, czyli do innych samorządów. “To osłabia zaufanie do samorządu, tego typu rozwiązania były traktowane przez wiele środowisk jako patologia i my uważamy, że bardzo ważne jest żeby Rada Miejska zajęła stanowisko w tej sprawie i apelujemy już teraz do wszystkich dolnośląskich parlamentarzystów, aby głosowali za odrzuceniem już w pierwszym czytaniu tego szkodliwego, złego, psującego samorządy i psującego samorządność projektu ustawy.” - dodał radny Piotr Uhle

Szkodliwe pomysły trzeba kasować jak najszybciej - wyraźny sygnał dla parlamentarzystów

Jakub Nowotarski, radny klubu Naprawmy Przyszłość podkreśla: “Dwukadencyjność jest po prostu szkodliwa dla lokalnej demokracji. Nie tylko dla Wrocławia, ale tak naprawdę dla gmin w całej Polsce. Oczywiście wiadomo, dlaczego PSL to robi. Chce swoich wójtów i burmistrzów mieć przyklejonych do koryta, po to, że oni mogli dalej swoimi małymi ojczyznami rządzić. Ale to ma swoje bardzo złe konsekwencje. Między innymi w postaci tworzenia się patologicznych układów.”

“Proponujemy na czwartkową sesję stanowisko Rady Miejskiej, gdzie Rada Miejska wystosuje negatywną opinię do tych proponowanych sejmowych zmian. Mamy nadzieję, że to też będzie czytelny sygnał dla dolnośląskich parlamentarzystów czy wrocławskich parlamentarzystów, żeby nie popierali takiego szkodliwego projektu” - dodał radny Jakub Nowotarski

Jak podkreśla samorządowiec: “Z punktu widzenia jakości lokalnej demokracji takie szkodliwe projekty trzeba kasować jak najszybszej się da. Więc my chcemy zrobić wszystko co w naszej mocy jako politycy samorządowi, żeby po prostu dać swoje opinie w tej sprawie i powiedzieć, że takiego szkodliwego prawa nie chcemy.”

Co z niezależnością mediów, gdy gmina jest głównym pracodawcą?

“Nie chodzi tutaj tylko o Wrocław, bo we Wrocławiu przynajmniej mamy lokalne media. One na przykład relacjonowały afery Jacka Sutryka i to szeroko dotarło do mieszkańców w tym mieście. Ale w mniejszych miejscowościach, w mniejszych miastach czy w jeszcze mniejszych gminach lokalnych niezależnych mediów w ogóle nie ma. Jedyne media, które w tamtych okolicach wychodzą, mogą być w rękach włodarzy, w rękach samorządów. Tam istnieje tylko jedna wersja wydarzeń, oczywiście pozytywna dla włodarza.” - relacjonuje radny Jakub Nowotarski.

Radny dodaje: “Dodatkowo w takich mniejszych gminach głównym pracodawcą może być właśnie gmina, czy urząd, czy spółki, czy różne zarządy. To sprawia, że bardzo trudno jest być opozycjonistą. Bardzo trudno jest sprzeciwiać się patologiom władzy.”

“Potrzebujemy silnej demokracji w całym kraju, we Wrocławiu, w małych gminach w Polsce, stąd nasze stanowisko i jednocześnie apelujemy do wszystkich radnych, wszystkich pozostałych klubów, żeby w czwartek przegłosowali za naszym projektem stanowiska, a jednocześnie przeciwko zniesieniu dwukadencyjności.” - apeluje radny Jakub Nowotarski.

Dwukadencyjność - bezpiecznik demokracji i nowe możliwości

“Dwukadencyjność to jest bezpiecznik demokracji, który zamontowaliśmy, bo wierzymy w to, że mieszkańcy i mieszkanki nie muszą mieć doktoratu z demokracji, przy całym zalewie informacji, częściowo propagandowych, a w niektórych gminach tylko propagandowych. - wyjaśnia Jakub Nowotarski.

Radny klubu Naprawmy Przyszłość podsumowuje: “Dwukadencyjność to też możliwość dla nowych liderów do tego, żeby wystartować, do tego, żeby mieć szanse na elekcje.”

“I mamy nadzieję, że tak decyduje Sejm. Chcemy też temu dać wyraz w najbliższy czwartek na sesji Rady Miejskiej - dodaje.


Wrocławiem rządzi partia dyrektorów, choć nikt na nią nie głosował

Wrocławiem rządzi partia dyrektorów, choć nikt na nią nie głosował

We Wrocławiu miała być nowa jakość – miasto obywatelskie, otwarte, racjonalne w wydatkach. W kampanii obiecywano transparentny budżet i rozwagę przy zarządzaniu wspólnymi pieniędzmi. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Zamiast miasta mieszkańców powstało miasto dyrektorów. A precyzyjniej – partia dyrektorów, która rozrasta się szybciej niż jakakolwiek formacja polityczna i kosztuje więcej niż niejedna inwestycja infrastrukturalna.

Ta nowa partia nie startowała w wyborach, nie musiała się tłumaczyć z programów i obietnic. Po prostu zaczęła rosnąć w cieniu urzędniczych struktur. Jej symbolem nie są plakaty, hasła czy konwencje, lecz nowe biura, gabinety, sekretariaty i – przede wszystkim – coraz wyższe przelewy na dyrektorskie konta.

Nasz prezydent jest z zawodu dyrektorem

- Dziś pozostaje mi ich [wrocławian – przyp. red.] przeprosić za moją naiwność i wiarę w to, że wyzwaniu bycia prezydentem takiego miasta jak Wrocław może podołać człowiek z doświadczeniem dyrektora w urzędzie miasta – mówił o Jacku Sutryku Tadeusz Grabarek w wywiadzie dla Gazety  Wyborczej.

Dzisiejszy stronnik prezydenta Wrocławia trafił w sedno. Prezydentem jest człowiek, który mentalnie pozostał rzecznikiem najwyższej urzędowej kasty: partii dyrektorów. I gdziekolwiek by się nie znalazł – na kolegium prezydenta, na posiedzeniu rady miejskiej, w swoich komentarzach na Facebooku czy w działaniach jako prezesa Związku Miast Polskich – pozostaje mentalnie urzędnikiem średniego szczebla.

Kilka liczb wystarczy, by zrozumieć skalę zjawiska. Jeszcze kilka lat temu Wrocław miał 103 dyrektorów w urzędzie. We wrześniu ubiegłego roku – 125. Pensje? Średnio 18 tysięcy złotych miesięcznie. To oznacza, że utrzymanie tylko tego szczebla zarządzania kosztuje wrocławian ponad 32 miliony złotych do końca 2029 roku. 

Wzrost dotyczy nie tylko liczby stanowisk, ale i wynagrodzeń. Jeszcze w 2018 roku średnia pensja dyrektora departamentu wynosiła około 14,5 tysiąca złotych. We wrześniu ubiegłego roku wynosiła blisko 18,1 tysiąca. Podwyżka o kilka tysięcy miesięcznie przy łącznej liczbie etatów daje milionowe koszty w skali roku. Przeczytaj więcej o wynagrodzeniach w urzędzie.

A przecież to dopiero czubek góry lodowej. Bo każdy nowy departament to nie tylko dyrektor, ale także zastępca, sekretariat, kierownicy wydziałów, a wraz z nimi nowe komputery, meble, oprogramowanie, a często także dodatkowe powierzchnie biurowe.

Partia dyrektorów: to nie są tanie rzeczy

Dokumenty ujawniają szczegółowe kwoty. Najem pomieszczeń przy pl. Solnym 20 – prawie 400 tys. zł rocznie. Do tego media i sprzątanie – kolejne 90 tys. zł. Zakup nowych mebli? 97,5 tys. zł. A komputery i oprogramowanie? Od pół miliona w 2024 r. do ponad 1,5 miliona zł rocznie w kolejnych latach.

Takie liczby wyglądają jak budżet nowego programu stypendialnego dla najzdolniejszych uczniów. Tymczasem w rzeczywistości to koszty administracji. Administracji, która miała być racjonalizowana, a nie rozbudowywana.

Co ciekawe, w przypadku Departamentu Obsługi i Administracji oraz Departamentu Finansów Publicznych dyrektorów… w ogóle nie ma. Sekretarz i skarbnik miasta kierują tymi jednostkami sami. I nie tylko radzą sobie dobrze, ale też wprowadzają innowacje – np. wykorzystanie sztucznej inteligencji przy decyzjach administracyjnych. Dowód, że dyrektor to nie zawsze konieczność, a często po prostu dodatkowy koszt. Koszt, który ponosimy na skutek politycznego zaangażowania urzędników na szczeblu dyrektora departamentu.

Dobre wynagrodzenie jest dla partii dyrektorów. Dla Pana, panie Areczku, cztery koła na rękę.

Najbardziej uderzające są dysproporcje. Podczas gdy dyrektor departamentu zarabiał rok temu średnio 18 tys. zł, specjalista – ok. 6 tys., a referent – nieco ponad 5 tys. zł. To niecałe 4 000 zł „na rękę”.

Efekt? Wrocław boryka się z brakami kadrowymi tam, gdzie potrzebni są ludzie pierwszej linii – straż miejska nie jest w stanie obsadzić wakatów, w jednostkach socjalnych brakuje pracowników, a doświadczonych specjalistów trudno zatrzymać w urzędzie. Oni nie mają partii, która ich chroni. Mają za to codzienny kontakt z mieszkańcami i niskie pensje, które nie zachęcają do pozostania.

Dla kogo rządzi partia dyrektorów?

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wymiar obyczajowo-polityczny. Lokale na biura zostały wynajęte od przedsiębiorcy blisko związanego z prezydentem miasta. Wrocław obiegły informacje o wspólnych prywatnych uroczystościach, w których uczestniczyli zarówno biznesmeni, jak i ludzie z ratusza.

Wspomniany przedsiębiorca jest seryjnym szczęściarzem – uzyskuje zgody na rozbiórkę zabytków, kupuje od miasta działkę w ścisłym historycznym centrum bez obowiązku rozpoczęcia inwestycji, a plany miejscowe są sporządzane w taki sposób, by nie tylko nie krępowały jego działań, na niektórych po prostu zarabia krocie.

Nie trzeba być przesadnym cynikiem, żeby zadać pytanie: czy naprawdę chodzi tu o interes mieszkańców Wrocławia? Komu służy partia dyrektorów? I co ją do tej służby przekonało?

Kolejna interpelacja: gra o spółki miejskie

Jednak partia dyrektorów nie działa sama, korzysta ze wsparcia silnego sojusznika: partii prezesów. We wrześniu 2025 roku skierowano do prezydenta Sutryka kolejną interpelację – tym razem jeszcze szerszą. Radnego nie interesują już tylko departamenty, ale także o spółki z udziałem gminy Wrocław. Pytania dotyczą m.in. wynagrodzeń członków zarządów i rad nadzorczych, liczby etatów, nagród i dodatków, a także kosztów prokurentów.

To ważny sygnał: problem nie kończy się na urzędzie. Rozbudowana administracja miejska przenika do spółek komunalnych, które z definicji powinny służyć mieszkańcom – dostarczać wodę, komunikację, mieszkania. Zamiast tego często stają się miejscem dla kolejnych stołków.

Smaczku nadaje fakt, że funkcje prezesów i wiceprezesów miejskich spółek w procedurze, która obraża inteligencję mieszkańców, powierza się politycznym sojusznikom i stronnikom prezydenta. Prym wiodą tu radni sejmiku województwa. Oni również mają szczęście, zapewne nie związane z faktem, że Urząd Marszałkowski z kolei zatrudnia licznych radnych Rady Miejskiej Wrocławia (1. 2. 3. 4. 5.) . Przecież te sprawy z pewnością nie mają ze sobą nic wspólnego, prawda?

Dlaczego to ważne?

Można wzruszyć ramionami: „tak było zawsze, polityka ma swoje koszty”. Ale skala obecnych wydatków sprawia, że nie jest to już tylko kwestia politycznego smaku. To kwestia finansów miasta, które stają się coraz bardziej napięte.

W samym 2024 roku na wynagrodzenia poszło 330 milionów złotych. W sytuacji, gdy miasto potrzebuje inwestycji w transport, edukację czy politykę mieszkaniową, pytanie o priorytety staje się palące.

Piramida władzy zamiast miasta obywateli

Model, który wykształcił się we wrocławskim magistracie, przypomina piramidę: prezydent, wiceprezydenci, a poniżej warstwa dyrektorów departamentów, dyrektorów biur, dyrektorów wydziałów i ich zastępców. Każdy szczebel kosztuje. Każdy generuje nowe potrzeby. Nikt nawet nie analizuje czy oszczędności wynikające ze spłaszczenia struktury nie sprawią, że zwykli pracownicy będą mogli być bardziej docenieni oraz lepiej wynagrodzeni.

Efekt? Wrocław jest coraz bardziej zarządzany przez samą administrację. To ona staje się głównym beneficjentem budżetu, a jej utrzymanie – celem samym w sobie. A przecież powinna być tylko narzędziem do osiągania celu. To patologia i wynaturzenie, które możliwe jest tylko ze względu na fakt, że pieczę nad całą tą rzeszą znakomicie wynagradzanych urzędowych arystokratów sprawuje ich niedawny korporacyjny kolega. Dyrektor Jacek Sutryk szkodzi prezydentowi Jackowi Sutrykowi a wtóruje mu jego pierwsza zastępczyni, która na znakomicie płatnych dyrektorskich stanowiskach w rozmaitych urzędach spędziła większość zawodowego życia.

Partia dyrektorów jako styl władzy

„Partia dyrektorów” to nie tylko liczby. To także styl. Styl polegający na tym, że zamiast ograniczać wydatki, mnoży się stanowiska. Zamiast stawiać na fachowców w terenie, stawia się na kolejne szczeble zarządzania. Zamiast przejrzystości – mnoży się gabinety i sekretariaty.

Ten styl jest kosztowny. Jest też politycznie ryzykowny – bo mieszkańcy coraz bardziej widzą, że coś w tej układance się nie zgadza. Czara goryczy przelewa się raz po raz, na przykład gdy dyrektor Bujak w trakcie sesji Rady Miejskiej mówił o mieszkańcach, którzy przyszli zabrać głos „pajace”.

Zakończenie: kto zapłaci rachunek?

Partia dyrektorów nie potrzebuje wyborów, kampanii ani programów. Jej programem są kolejne etaty, jej kampanią – nowe gabinety, a jej wyborcami – sami zainteresowani. Problem w tym, że rachunek za to płacą wrocławianie.

Każdy nowy departament to mniej środków na transport, mniej na mieszkania komunalne, mniej na wsparcie socjalne. Każda kolejna podwyżka dla dyrektora to gorsze warunki pracy dla specjalistów, którzy przecież są solą urzędu i stanowią o jego jakości.

Wrocław miał być miastem obywateli. Dziś coraz bardziej wygląda na miasto dyrektorów. A pytanie, które pozostaje, brzmi: jak długo mieszkańcy będą gotowi finansować tę wynaturzoną, lokalną partię? I kiedy powiedzą: dość.

Uważasz, że tekst jest wartościowy? Wspieraj nas na zrzutka.pl


Ruszyła zrzutka na bieżącą działalność SOS Wrocław!

 

Ruszyła zrzutka na bieżącą działalność SOS Wrocław!

Drodzy Mieszkańcy,

działamy dla Was i razem z Wami – nagłaśniając sprawy, które dotyczą Wrocławia i jego mieszkańców, wspierając inicjatywy osiedlowe oraz tworząc przestrzeń do spotkań i współpracy.

Żeby jednak móc funkcjonować, potrzebujemy Waszego wsparcia. Każdego miesiąca musimy zebrać 3 500 zł, które pokrywają podstawowe koszty utrzymania: czynsz, sprzęt, materiały oraz organizację spotkań i wydarzeń.

Dlatego uruchomiliśmy zrzutkę na bieżącą działalność SOS Wrocław.
👉 Link do wsparcia

Każda wpłata – nawet symboliczna – pozwala nam działać i zachować niezależność. Wierzymy, że tylko dzięki solidarności mieszkańców Wrocław pozostanie miastem tworzonym dla ludzi, a nie dla interesów deweloperów i polityków.

Z góry dziękujemy za każdą pomoc i prosimy – udostępnijcie informację o naszej zbiórce swoim znajomym. Razem możemy więcej!

SOS Wrocław to głos mieszkańców i niezależna przestrzeń obywatelska. Co miesiąc potrzebujemy 4 500 zł, by działać – organizować spotkania, walczyć z patodeweloperami i wspierać mieszkańców w walce z urzędową machiną. Wesprzyj nas i pomóż oddać mieszkańcom ich własne miasto. Niech głos wrocławianek i wrocławian ma znowu znaczenie!

Kim jesteśmy?

SOS Wrocław to oddolna, niezależna inicjatywa mieszkańców. Skutecznie nagłaśniamy sprawy, które władze próbują przemilczeć – od problemów z planowaniem przestrzennym, przez niejasne decyzje inwestycyjne, po brak dialogu z obywatelami.

Tworzymy otwartą przestrzeń dla mieszkańców: organizujemy spotkania, prowadzimy szkolenia i wspieramy lokalne działania obywatelskie. Jesteśmy głosem wrocławian, którzy chcą miasta przyjaznego ludziom, a nie tylko deweloperom i urzędnikom.

Po co ta zbiórka?

Każdego miesiąca musimy zebrać 4 500 zł, żeby utrzymać podstawowe funkcjonowanie:

  • 🏠 czynsz i utrzymanie lokalu – chcemy stworzyć miejsce spotkań i działań mieszkańców,
  • 💻 sprzęt, materiały, oprogramowanie i obsługa techniczna,
  • 📢 nagłośnienie naszych działań, druk ulotek, raportów i informatorów,
  • 👥 wsparcie organizacyjne dla inicjatyw osiedlowych.

Bez tego SOS Wrocław nie będzie w stanie skutecznie działać.

Dlaczego to ważne?

Bo tylko niezależne, obywatelskie głosy potrafią patrzeć władzy na ręce. Bo mieszkańcy muszą mieć miejsce, gdzie mogą się spotkać, porozmawiać i działać wspólnie. Bo Wrocław potrzebuje społecznej kontroli i solidarności – a tego nie zrobi nikt za nas.

Jak możesz pomóc?

  • 💸 Zostań stałym darczyńcą i wspieraj nas co miesiąc – nawet drobne kwoty dają wielką siłę.
  • 📲 Udostępnij tę zbiórkę znajomym.
  • ❤️ Opowiedz innym, dlaczego wspierasz SOS Wrocław.

Transparentność

Co miesiąc będziemy publikować raport wydatków i podsumowanie działań, które udało się zrealizować dzięki Waszemu wsparciu.

Razem możemy więcej!

Jeśli uważasz, że Wrocław powinien należeć do mieszkańców, a nie do interesów polityków i deweloperów – wesprzyj SOS Wrocław.

Twój wkład to realna zmiana.


Stanowisko Stowarzyszenia SOS Wrocław w sprawie planowanej reformy osiedli we Wrocławiu.

Z niepokojem obserwujemy trwające prace nad tzw. reformą osiedli we Wrocławiu, której głównym założeniem wydaje się być redukcja liczby jednostek pomocniczych oraz zmiana ich granic. Jako organizacja działająca na rzecz realnej partycypacji i głosu mieszkańców, stanowczo sprzeciwiamy się zarówno formie, jak i trybowi prowadzenia tych zmian.

To nie reforma – to redystrybucja mandatów.
Pod pozorem „cyfryzacji” czy „efektywności” próbuje się wprowadzić zmiany, które pozbawiają rady osiedli wpływu i niezależności. Redukcja liczby osiedli oraz zmiana granic bez realnych konsultacji i analizy społecznej, funkcjonalnej i komunikacyjnej to działanie pozorne, grożące marginalizacją lokalnych wspólnot.

Zmiany powinny wynikać z całościowej reformy.
Reforma osiedli musi iść w parze z nowelizacją Statutu Wrocławia, aktualizacją strategii rozwoju miasta i wzmocnieniem kompetencji rad osiedli. Tylko wtedy zmiany będą miały sens i realne przełożenie na życie mieszkańców.

Potrzebujemy narzędzi, które ułatwią mieszkańcom kontakt z radami, uporządkują komunikację i wzmocnią ich sprawczość. To nie może być pusty slogan – to konieczność.

Bardzo istotne jest wzmocnienie roli rad osiedli i ich autonomii finansowej,
przejrzystość prac samorządowych i większe zaangażowanie radnych miejskich,
zniesienie barier dla radnych osiedlowych i zwiększenie ich kompetencji,
realne konsultacje społeczne, z uwzględnieniem głosu każdej wspólnoty lokalnej.

Zmiana granic = naruszenie tożsamości.
Rozbiór lub łączenie osiedli „na siłę”, by spełnić sztuczne limity, ignoruje lokalne więzi i potrzeby społeczności. Wiele mniejszych osiedli działa prężnie dzięki zaangażowaniu mieszkańców, a nie rozmiarowi. Zmniejszenie liczby radnych i podniesienie progu wejścia grozi upolitycznieniem i marginalizacją oddolnych inicjatyw.

Apelujemy do Rady Miejskiej i Prezydenta Wrocławia o:

  • Wstrzymanie reformy granic,
  • Rozpoczęcie rzeczywistego dialogu z mieszkańcami i radami osiedli,
  • Przeprowadzenie pełnej, przemyślanej reformy – opartej na współpracy!

Już dziś, 4 września br. odbędzie się posiedzenie Komisji Spraw Społecznych, Osiedli i Partycypacji Rady Miejskiej Wrocławia – zachęcamy wszystkich przedstawicieli Rad Osiedli oraz mieszkańców do udziału i wyrażenia swoich opinii. To kluczowy moment – nie pozwólmy, by przyszłość naszych osiedli była kreślona bez nas! To moment, w którym musimy być słyszalni.